Legenda obrazowa


o świętej Jadwidze księżnie szlązkiej


według rękopisu z r. 1353 przedstawiona i z późniejszemi tej treści obrazami porównana

Kraków 1880
Obraz 59 i 60
Legenda o św. Jadwidze śląskiej Petera Freytaga z 1451 r. Legenda o św. Jadwidze śląskiej Petera Freytaga z 1451 r.
Tu z wielką czcią i nabożeństwem pod-niesione zostają z grobu szczątki ciała Śtej Jadwigi, i z poszanowaniem przeprowadzone przez wielebnych Włodzisława arcybiskupa Salzburskiego i książęcia Szlązkiego, Mikołaja opata Lubiążkiego i Maurycego opata Kamie-nieckiego w obecności Konrada książęcia Głogowskiego i jego synów, oraz siostry Agnieszki i wielu innych szlachetnych osób. Wtedy miały miejsce wszystkie cuda, które się zawierają w tej księdze.

Obszerny ten nadpis po nad dwoma rozmieszczony obrazami wskazuje ścisłą ich łączność. Są one rzeczywiście wiernem jego przedstawieniem, ale niekoniecznie zgodnem z tekstem legendy. Wspomina wprawdzie legenda o zjechaniu na ten obrzęd księcia Władysława arcybiskupa Salzburskiego, który był Śtej Jadwigi wnukiem, ale nie wymienia go pomiędzy duchownymi obecnymi otworzenia grobu; owszem w kilku miejscach wyraźny kładzie nacisk, że to otworzenie odbyło się jedynie w obecności dwóch opatów stosownie do wizyi, jaką miała siostra Trzebnicka Julianna przy grobie Śtej Jadwigi.
Na obrazie 59 przy otworzonym świeżo grobie, widzimy trzech infułatów. Idąc za śladem nadpisu, w środkowym z nich uznać należy arcybiskupa Władysława. On jeden też trzyma pastorał i rękę do błogosławieństwa podnosi. Dwaj opaci nie mają pastorałów w ręku, bo użycie onych służyło im tylko w obrębie właściwych klasztorów. Z duchownych widzimy jeszcze dwóch prostych zakonników, trzymających zapalone świece i jednego w kardynalskiem ubraniu zapewne delegata stolicy Apostolskiej, który bez wątpienia takiej uroczystości był obecnym.
Z osób świeckich znajdują się przy grobie Śtej Jadwigi przede-wszystkiem książę Konrad i trzej jego synowie. Konrad książę Szlązki na Głogowie był wnukiem Śtej Jadwigi. Jego zaś synowie byli: Konrad później proboszcz Wrocławskiej katedry, Henryk zwany Wiernym, który panował po ojcu w księstwie Głogowskiem i posiadał część Wielkopolski, oraz Przemysław czyli Przemko zabity w bitwie pod Skałą w roku 1290. Obszerniejszą wiadomość o tych wszystkich książętach znajdzie czytelnik w przypisach do rodowodu Śtej Jadwigi.
Za kardynałem chciał zapewne wyobrazić nasz rysownik Agnieszkę siostrę książęcia Konrada, o której tak nadpis obrazu jak i sama legenda, w tem miejscu wspomina. Ta Agnieszka była jakiś czas zakonnicą w Trzebnicy, wyrwał ją ztamtąd brat Bolesław Łysy, ale później wróciła do klasztoru a nawet była w nim ksienią. Rysownik przedstawił ją w świeckim stroju, kanonizacya bowiem Stej Jadwigi miała miejsce jeszcze za życia Bolesława, być więc może, że w ów czas jeszcze świeckiego używała ubrania.
Za księżną Agnieszką widzimy na obrazie trzy dworskie damy. Ich ubiór na głowie oraz ubiór ich pani odmienny zupełnie od ubioru niewiast samą Śta Jadwigę za jej życia otaczających jest właśnie takim, jakiego używano w epoce przygotowywania Ostrowskiego kodeksu.
Na obrazie 60ym przedstawił rysownik processyonalny z świętemi relikwijami pochód. W tym pochodzie jeden z opatów niesie głowę, drugi figurkę Boga-Rodzicy ze słoniowej kości rzeźbioną, o której wielokrotnie w legendzie jest mowa. Kardynał niesie kości z ręki, zresztą osoby prawie te same z wyjątkiem kobiet, których tu wcale nie ma. Za to książęta w większej znajdują się liczbie. Dwóch książąt ma przy boku krótkie w czarnych pochwach kindżały.
Obrzęd podniesienia z grobu ciała Śtej Jadwigi odbywał się, jak wyżej przywiodłem w lecie r. 1268. Bezpośrednim panem księstwa Wrocławskiego w którem miał miejsce, był pód ów czas młody Henryk IV. syn Henryka HII. zwany później probusem a zostający pod opieką stryja swego Władysława arcybiskupa Salzburskiego. Miał on wtedy około lat 20 i bez wątpienia obrzędowi był obecny, zwłaszcza że się znajdował na nim jego opiekun i że jego ojciec był właśnie głównym kanonizacyi Śtej Jadwigi popieraczem. Nie wymienia go wprawdzie legenda, ale jego to zapewne osobę oznacza na obrazie głowa w przepasanej na krzyż mitrze książęcej, jakiej używali książęta Wrocławscy. Dwaj książęta kindżałami uzbrojeni są zapewne Konrad książę Głogowski i syn jego Henryk. Bolesława Łysego księcia Lignickiego nie wspomina również legenda. Może nie był wcale na uroczystości podniesienia zwłok swej babki, u której nie w szczególnem był uważaniu, i która wiele złych jego postępków z góry przewidywała i przepowiadała. Nie widzimy go też i na obrazie. Był to w ów czas przeszło 50-letni człowiek, a oprócz Głogowskiego Konrada wymienionego w nadpisie żadnego innego książęcia w tym wieku nie przedstawił nasz rysownik. Opuścił również króla Czeskiego Ottokara i książąt polskich, którzy na tę wielką uroczystość zjechali.
W Hornigowskim rękopisie na obrazie 59, Freytag choć się widocznie zapatrywał na rysy rękopisu Ostrowskiego, w liczbie jednak pięciu wyobrażonych książąt zamieścił dwóch brodatych a księżnie Agnieszce i jej dworowi dał na głowę staroświeckie podwiki, jakich 50 laty wcześniej używano, w pochodzie zaś processyonalnym na obrazie 60 książąt zupełnie wypuścił.
W drukowanej legendzie te dwa ostatnie obrazy poprzednim od siebie rozdzielone, jeszcze odmienniej wyglądają. Pierwszy z nich bowiem przedstawia chwilę późniejszą, kiedy grób Śtej Jadwigi został zupełnie otworzony i jej relikwije z niego wyjęte; w otoczeniu duchowieństwa nie widzimy żadnych niewiast, a z książąt jeden się tylko znajduje. W drugim obrazie podobnie jak u Freytaga całą processyą sami tylko duchowni stanowią. Widać między nimi infułatów i prostych zakonników, ale żadnego nie mają kardynała.



Zamknij dokument